sobota, 8 grudnia 2012

again.

Czy można tęsknić za czymś, czego się najbardziej obawia ? Tak, chyba właśnie tak mam..

W końcu coś ruszyło z miejsca. Jeden egz zdany. Kolejny przede mną. A ja? Tęsknię za swoimi tęsknotami.  Spałabym ciągle. Wyobraźnia pracuje. Czekam. Wciąż czekam. Z niecierpliwością. Utęsknieniem. Czas ucieka. Przesypuje nam się między palcami. Nie daje się złapać. A ja razem z tym wszystkim. Pretensje do samej siebie. Mówisz. Motywujesz. I nic z tego nie wynika. Za dużo stresu, nerwów. Co wieczór to samo pytanie. Co wieczór ten sam pokój, to samo łóżko, te same myśli. W końcu widzę jak patrzę. I tyle. Długich i trudnych rozmów nie chcę, zwlekam z nimi, czekam na lepszy moment. Ale...jak on nigdy nie nadejdzie? Wieczne czekanie. Odwagi. Odwagi mi trzeba. I ją znajdę. Motywację powoli też znajduję. Czekam cierpliwie. Odliczam nieustannie miesiące, tygodnie, dni, godziny i minuty. Do wyrwania się i zaczęcia nowego życia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz